Władysława Gołuch, śpiewaczka z Mutnego na Żywiecczyźnie, urodziła się i wychowywała w Pewli Wielkiej, w sercu muzykalnej rodziny. Jej ojciec, Karol Byrtek, grał na skrzypcach, a wujek Władysław Pluta był dudziarzem. Muzyczne tradycje kontynuowali także bracia – Edward ina dudach, a Józef i Władysław na skrzypcach. Śpiewanie było naturalną częścią życia również dla wszystkich sióstr, w tym samej Władysławy.
Pani Władysława pochodziła z dużej rodziny, mając aż szesnaścioro rodzeństwa. Niestety tylko, jedenaścioro z nich przeżyło, a śmierć pozostałych była dla rodziny ogromnym ciosem. Jednym z najbardziej bolesnych wspomnień było to, jak dwoje dzieci wpadło do wrzątku, co zakończyło się ich śmiercią. Mimo tych tragedii, matka Władysławy była silną kobietą, która zarządzała domem i ponad 3-hektarowym gospodarstwem, przeżywając 81 lat.
Rodzinne historie były głęboko zakorzenione w pamięci Pani Władysławy. Jej dziadek, Jan Byrtek, był wójtem na całym powiecie żywieckim, a jego biuro znajdowało się w Pewli Wielkiej. Choć Władysława nie miała okazji go poznać, znała go z opowieści ojca, który wspominał, że Jan był bogatym człowiekiem. To właśnie ojciec Władysławy, potajemnie ucząc się gry na skrzypcach, kontynuował muzyczne dziedzictwo rodziny, przekazując je dalej.
Muzyka była obecna w życiu Władysławy od najmłodszych lat. Jej brat Edward Byrtek, który dorastał przy dźwiękach dud ojca i wujka, wciągnął ją w świat muzyki ludowej. Z ogromnym zamiłowaniem słuchała gry i opowieści rodzinnych, które ożywiały ich dom, wypełniony muzyką, śpiewem i tańcem. Starsze siostry często zabierały ją na potańcówki do innych domów, co pogłębiało jej miłość do tradycji.
W wieku 17 lat Władysława dołączyła do Zespołu Jodełki z Żywca, gdzie zaczęła swoją przygodę ze śpiewem na szerszą skalę. Choć chciała grać na skrzypcach, ojciec nie wierzył w jej umiejętności, co było typowe dla tamtych czasów, kiedy dzieciom rzadko pozwalano na naukę gry na instrumentach. Jednakże jej brat Franek, pokazując determinację, nauczył się grać na akordeonie w czasie pracy w kopalni, co było dla ich ojca ogromnym zaskoczeniem.
Życie Władysławy było również naznaczone podróżami. Była w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotkała się z innymi polskimi kapelami z różnych regionów kraju. Wspomina także, że nie mogła uczestniczyć w wyjeździe do Bułgarii, ponieważ pojechała tam jej siostra Krystyna. Z zespołem zwiedziła całą Polskę, a z Zakopanego przywieźli pięć Złotych Ciupag.
W wieku 21 lat Władysława wyszła za mąż i skupiła się na rodzinie oraz pracy w Fabryce Śrub w Żywcu. Pomimo że w młodości chciała się kształcić, musiała zrezygnować z edukacji na rzecz pracy na gospodarstwie. Z czasem coraz mniej występowała, poświęcając się domowym obowiązkom. Jednak wspomnienia związane z muzyką i rodzeństwem, z którymi była blisko związana, pozostały żywe w jej sercu.
Dziś Pani Władysława wspomina rodzeństwo, szczególnie tych, którzy zmarli, co było dla niej wielkim przeżyciem. Z dumą wspomina wspólne wyjazdy, gdzie ich muzyka i śpiew były bardzo cenione. Choć dziś jest jej trudniej, nadal czerpie radość ze śpiewania, które pozostaje jej największą pasją.
Pani Władysława Gołuch, mimo upływu lat, nadal pamięta wszystkie piosenki z dzieciństwa, które były śpiewane w jej rodzinnym domu, podtrzymując tym samym bogate tradycje muzyczne Żywiecczyzny.
W 2024 roku Pani Władysława Gołuch zdobyła Złote Żywieckie Serce w kategorii: Soliści Śpiewacy podczas 55. Festiwalu Folkloru Górali Polskich
2024-08-12